20 marca, w astronomiczną wiosnę wybrałem się na Ponidzie sprawdzić, czy słynne tamtejsze pasiaki świętokrzyskie już pachną wiosną. Poniżej krótki reportaż z tej wyprawy, o której, więcej napiszę już niebawem. Przy okazji uzupełnię wpis o zdjęcia, których nie zdążyłem obrobić, a mam ich jeszcze sporo. Jak widzicie w roli głównej tym razem wystąpił… traktor 😉 A resztę dopełniły pola położone między wsiami Cieszkowy oraz Swoszowice.
EDIT: Wybrałem się w sobotnie popołudnie dość późno, ale i tak do punktu docelowego, czyli kultowego już miejsca dla setek fotografów dotarłem później niż chciałem. Powód? 16 saren, które leniwie pasły się w okolicach Umianowic. Czy mogłem przejechać obok nich tak obojętnie? Oceńcie sami.




Na różnego rodzaju podchodach „straciłem” około 40 minut. Oczywiście słowo „straciłem” napisałem z przymrużeniem oka, bo była to prawdziwa przyjemność i uczta dla oczu, dlatego raczej mogę mówić o dużym zysku, a nie o stracie. Przyczajony w niewielkim zagajniku obserwowałem stado, które ustawiało się do mnie przodem, tyłem , a a końcu bokiem. Uciekły, ale nie dlatego, że zauważyły mnie. Wyczuły jakieś „niebezpieczeństwo” nadciągające ze strony lasu. Ech… mógłbym patrzeć na takie „ekipy” godzinami. Nigdy mi się to nie nudzi. Z bólem serca jednak wróciłem do auta.
Potem podróż do Cieszkowy. Po dotarciu szybka decyzja dotycząca miejsca fotografowania. Na słynnej górce we wsi było już kilku fotografów. Tam akurat mnie nie ciągnęło, bo mam z tego miejsca chyba wszystkie możliwe już kadry, a tak zwany „warun” nie wydawał się w tym dniu jakiś nadzwyczajny 😉 Ale światełko momentami pięknie podkreślało pofalowany krajobraz Ponidzia. Najlepiej widać było to z góry, dlatego w tym dniu użyłem drona, aby wydobyć, to, co najcenniejsze, z fotograficznego punktu widzenia w tej okolicy. A gdy już „wyleciałem” zauważyłem różowo-czerwony traktor, który natychmiast stał się lajf motywem tego pleneru 😉
Zapraszam do obejrzenia!














Zostaw odpowiedź