Życie tak się potoczyło, że od pewnego czasu dość regularnie odwiedzam Podlasie. Konkretnie Białystok, ale do Supraśla, Tykocina, a przede wszystkim Biebrzańskiego Parku Narodowego jest „rzut beretem”. W życiu fotografa krajobrazu to naprawdę szczęśliwy zbieg okoliczności. Podlasie zawsze mnie fascynowało, ale odkąd mogę bliżej je poznawać, jeszcze bardziej zyskuje w moich oczach. Klimat jest niepowtarzalny. Chyba szczególnie na początku wiosny i dość późną mglistą jesienią.