Trzeba od czegoś zacząć… Wybór jest trudny. Chciałoby się dać na dzień dobry zdjęcie, które najbardziej się lubi, albo ma się do niego największy sentyment… Chyba jednak lepiej będzie wybrać inny klucz, bo gdybym usiadł do wyboru ulubionego zdjęcia, to blog jeszcze by nie wystartował. A poprzednie zdanie mogłoby być aktualne bez względu na to, kiedy czytasz ten post 😉 Najprościej jest pokazać miejsce, które bardzo się lubi, w czasie, gdy najczęściej się fotografuje. Czyli… Kielce w nocnym wydaniu. Fotografuję głównie po zmroku i niezbyt daleko od miejsca zamieszkania.
Ponieważ na forach fotograficznych najbardziej lubiłem czytać zakładki pt. „jak zrobiłem to zdjęcie”, więc… Starannie dobrałem miejsce i czas zdjęcia. Sprawdziłem na wielu portalach prognozę pogody, ustaliłem pod kątem zachodu słońca czas, gdy będę miał najlepsze światło do wykonania zdjęcia. Oczywiście przeanalizowałem rodzaj i ilość chmur, które uwiecznię na zdjęciu… No dobra, trzy ostatnie zdania można wygumkować. Nie było nic z tego… Wykonanie tej fotografii było czysto spontaniczne. Po jednym z meczów Korony Kielce wsiadłem do samochodu i podczas powrotu do domu pomyślałem, że pewnie pięknie się prezentuje rozświetlony stadion na tle północnych osiedli miasta. Nie myśląc długo zawróciłem i pojechałem w kierunku góry Pierścienica, z której parę razy robiłem już panoramiczne zdjęcia Kielc. To świetny punkt do robienia panoram, bo ze szczytu góry widać dużą część miasta. Ponieważ było już późno i całkowicie ciemno, nieodzownym sprzętem, który musiałem zabrać ze sobą była latarka, statyw (!) i plecak fotograficzny z aparatem. W całej wędrówce na górkę pomagała mi córka Natalia. Fotografowanie to świetna okazja do rozwijania relacji. No dobra, wleźliśmy mniej więcej na 3/4 wysokości góry i uznałem, że jest to dobrej miejsce do wykonania fotki. Sytuuję starannie statyw, mocuję aparat z obiektywem (w tym przypadku wybrałem obiektyw ze sporym zoomem), wyciągam pilot i w wizjerze dobieram kompozycję zdjęcia. Gdy już to zrobiłem, ustawiam parametry aparatu. W tym przypadku: ISO 200, f11, 25 sekund, 220 mm i wybieram w Nikonie funkcję MUP „zdalne podnoszenie lustra” (w przypadku nocnych fotografii sprawdzi się to rozwiązania lepiej niż każde inne). No i pstryk… Oczywiście wykonuję jak zwykle jeszcze kilkanaście różnych wersji tego krajobrazu. Jest jeszcze pokusa zrobienia zdjęć nocnego nieba, bo gwiazd jest mnóstwo i do tego spadające perseidy, ale… trzeba wracać, zegar pokazuje 22.30, a na drugi dzień ważne zadania do zrealizowania.
Witajcie na blogu 🙂
Zostaw odpowiedź